Czujesz, że coś się między Wami zmieniło. Nie wiesz jednak, czy jest to tylko chwilowy kryzys, czy po prostu Wasz związek się rozpada. Możliwe, że do tej pory nie chciałaś tego zauważyć. Jednak przeszedł taki moment, że już dłużej nie możesz tego ignorować. Oto 3 sygnały ostrzegawcze, które świadczą o tym, że Wasza miłość powoli umiera.
Negatywny wpływ naszego otoczenia.
Zanim opowiem Ci o tych trzech kluczowych sygnałach ostrzegawczych, chciałbym skupić się na Twoim otoczeniu. Czy kiedykolwiek bałaś się samotności? Czy ktoś z Twoich bliskich naciskał, abyś w końcu się z kimś związała?
Niestety nadal w wielu przypadkach nasi najbliżsi robią nam ogromną krzywdę i skłaniają nas do zbytniego pośpiechu. A przecież pośpiech w miłości nigdy nie oznacza niczego dobrego. Zastanów się dobrze, czy na pewno byłaś gotowa na ten związek? Czy związałaś się z właściwą osobą?
A może to właśnie strach przed samotnością, albo nacisk najbliższego otoczenia sprawił, że podjęłaś pewne decyzje zbyt szybko? Może właśnie przez to znalazłaś się w sytuacji, która jest dla Ciebie tak trudna? Może właśnie dlatego czujesz, że miłość w Twoim związku umiera? Postaram się wskazać sygnały, które właśnie o tym świadczą.
I. Czy my naprawdę się rozumiemy?
Ciągle wracacie do tych samych tematów i tych samych kłótni. Ty mówisz mu, co przeszkadza Ci w tej relacji. On również mówi Ci, czego nie może dłużej znieść z Twojej strony. Jednak oboje stoicie w miejscu. Żadne z Was nie ma ochoty się zmieniać. Nie staracie się wypracować jakiegoś wspólnego rozwiązania, tylko ciągle wracacie do tego samego punktu.
Taki powracający konflikt w związku jest oznaką poważnych trudności. Widać wyraźnie, że nie chcecie rozwiązać tego problemu, bo każde z Was ma inne zdanie na ten temat. To właśnie dlatego tak wiele osób czuje się nieszczęśliwych i niespełnionych w związkach. Trudno jest im zaakceptować, że tak ciężko jest się im dogadać.
Życie w takim związku jest naprawdę trudne. Zamiast wspólnego szczęścia, jest ciągły stres i napięcie. Nawet w momentach, kiedy Wam się układa, gdzieś w głębi serca czujesz, że ten sporny temat i tak w pewnym momencie do Was wróci. Niestety wiele par nie potrafi tej kwestii rozwiązać. Jedna ze stron traci w końcu cierpliwość i się wycofuje. Nie da się żyć w takim ciągłym konflikcie.
Jeżeli nie potraficie rozumieć swoich wzajemnych potrzeb i pragnień, trudno będzie Wam cieszyć się tym związkiem. Żyjecie trochę obok siebie, bo pewnych części swojej relacji po prostu nie potraficie zaakceptować. W ten sposób usycha Wasza miłość i wystarczy drobny pretekst, aby przekroczyć granicę, zza której nie będzie już powrotu. Czy to wygląda znajomo?
II. Kiedyś to naprawdę byliśmy szczęśliwi…
Wiele par żyje wyłącznie wspomnieniami. Oczywiście na początku związku było wspaniale. Niczym w krainie mlekiem i miodem płynącej. Kochaliście się, mieliście dla siebie dużo czasu. Staraliście się nawzajem dobrze poznać. Jednak kiedy wszystko się ustabilizowało, wróciliście do swojej codzienności. Właśnie wtedy zaczęliście oddalać się od siebie.
Wiele badan pokazuje, że taka wyjątkowa faza miłości, która pojawia się na początku związku, trwa zazwyczaj od trzech do sześciu miesięcy. Nie każdy związek jest w stanie przetrwać w momencie, kiedy te wielkie emocje opadają. Wielu z nas jest uzależnionych od tych dużych emocji. Kiedy motyle w brzuchu się uspokajają, zaczynamy wątpić w łączącą nas miłość.
W takich parach ludzie najczęściej żyją wspomnieniami. Ciągle wracają do chwil, w których tak mocno między nimi iskrzyło. Jednak nie wracają do tych wspomnień z sentymentem, robią to raczej z żalem do partnera. Chcą mu pokazać, że to jego wina, że ten czar prysł. W takich związkach zaczynają się wzajemne oskarżenia, które są sygnałem poważnych trudności.
Przywoływanie wyjątkowych wspomnień to nic złego. Jednak kiedy wspomnienia są bronią, która ma zranić partnera, nie można tego zlekceważyć. W takich związkach ludzie czują się tak, jakby utknęli w pułapce bez wyjścia. Czują, że to co było dobre i radosne jest już za nimi. To co jest przed nimi, widzą wyłącznie w ponurych barwach.
Czy byłabyś w stanie długo wytrzymać w takim związku? No właśnie. Wiele osób nie potrafi w takim związku żyć, ale z drugiej strony nie potrafią się z takiego związku uwolnić. Są w potrzasku, z którego nie potrafią się wydostać. Możesz o tym przeczytać również w artykule: Jestem nieszczęśliwa, ale nie mogę go zostawić. Dlaczego ludzie tkwią w toksycznych związkach?
III. Czy straciliśmy już do siebie cierpliwość?
To co kiedyś było urocze, teraz staje się nie do wytrzymania. Tak w jednym zdaniu można zawszeć problem, który opisuje wiele par w kryzysie. Na początku lubimy podkreślać wyjątkowe cechy naszego partnera, jednak kiedy zaczynają się trudności, te same cechy mogą być dla nas nie do wytrzymania.
Kiedyś uważałaś, że ON tak słodko pochrapuje. Teraz uważasz, że ON tak strasznie chrapie, że nie możesz przez niego spać. Kiedyś ON lubił rozmawiać z Tobą o swojej pracy, a teraz nie ma najmniejszej ochoty Ci o tym opowiadać bo czuje, że go nie słuchasz.
Niestety osoby w kryzysie, mają problem z wzajemną cierpliwością do siebie. Kiedyś potrafiliście wesprzeć partnera w potrzebie. Teraz jednak chcesz, żeby ON w końcu się ogarnął i pozbierał. Nie dajesz mu czasu i przestrzeni na słabość. Nie potrafisz go wspierać. Tak samo ON nie potrafi wspierać Ciebie. Ty również nie masz przyzwolenia na słabość. Albo dajesz z siebie wszystko, albo zaczynają się pretensje.
Tylko, że nikt nie potrafi żyć na pełnych obrotach przez cały czas. Nie da się być w związku, w którym nie masz przestrzeni na słabsze momenty. Kluczem udanego związku jest to, że partnerzy potrafią się wspierać w kryzysach. Kiedy jesteś słabsza, ON stara się za wszelką cenę Ci pomóc. Kiedy ON ma problem, Ty starasz się go wesprzeć.
Jednak kiedy stracicie do siebie cierpliwość, trudno będzie Wam zaakceptować, że partner ma gorszy moment w życiu. Przez brak cierpliwości nie potrafimy wczuć się w trudne położenie partnera. Tracimy empatię i zaczynamy wymagać od niego rzeczy niemożliwych. ON dokładnie postępuje w ten sam sposób, kiedy Ty masz swoje trudności.
W takich związkach nie ma miejsca na wsparcie. Częściej się kłócicie niż żyjecie w zgodzie. Ciągle jedna strona ma do drugiej pretensje. Wymieniacie się tylko rolą oskarżyciela i oskarżonego. Jeżeli w Waszym związku pojawi się ten problem, dłużej nie możecie tego ignorować. Spróbujcie w jakiś sposób znaleźć rozwiązanie, albo poszukajcie fachowej pomocy. Bo z takiego kryzysu naprawdę ciężko wyjść bez dobrego planu.
Czy Wasza miłość umiera?
Dobrze się zastanów zanim odpowiesz na to pytanie. Wasz związek może przeżywa obecnie tylko trudniejszy okres, co nie znaczy od razu, że Wasza miłość umiera. Jednak jeżeli pojawiają się opisane tu sygnały ostrzegawcze możesz być pewna, że macie poważny problem.
Możliwe, że chciałabyś zapytać, czy w takiej sytuacji wszystko jest stracone? Czy nie ma innego wyjścia niż rozstanie? Moim zdaniem, możecie jeszcze o ten związek zawalczyć. Jeżeli byłoby już za późno, na pewno nie czytałabyś tego artykułu. Nie miała byś do tego wystarczającej motywacji, bo nie wierzyłabyś, że Wasz związek można jeszcze uratować.
Skoro tu jesteś i czytasz te słowa to znaczy, że gdzieś w głębi serca wierzysz, że możecie spróbować odbudować tę relację. Jednak zanim to zrobicie, musicie oboje być świadomi tego problemu. Nie możesz ratować tego związku sama. Twój partner musi Ci w tym pomóc. To pierwszy i najważniejszy warunek, aby zrobić pierwszy krok w kierunku zmiany.
Zastanówcie się dobrze, czy oboje byliście gotowi na ten związek? Może w Waszej przeszłości było kilka niezamkniętych spraw, które nadal się odbijają na Waszym życiu? Może przyszedł moment, aby w końcu zamknąć ten rozdział i ruszyć naprzód?
Musicie się również zastanowić, czy oboje chcecie dokonać zmian. Bo jeżeli nadal macie zamiar tkwić w swoich dawnych przyzwyczajeniach, to ratowanie tego związku nie ma większego sensu. Musicie wypracować jakieś rozwiązanie, na które bez żalu oboje będziecie mogli się zgodzić. Jeżeli macie do siebie jeszcze wystarczająco dużo cierpliwości, jesteście w stanie to zrobić. Jestem tego pewien.
Pozdrawiam,
Patryk Wójcik – psycholog.
Chciałbym zaprosić Cię jeszcze na mojego Facebooka: Psychologia, związki i rozwój osobisty.
A dodatkowo zachęcam Cię do odwiedzenia mojego nowego bloga, który prowadzę wspólnie z Żoną. Znajdziesz tam masę kobiecych inspiracji oraz artykuły o psychologii. Zapraszam Cię na bloga: Szpilki przy kasie.
0 komentarzy